Tyle starczy. Zapraszam na prolog.
Harry
Siedziałem na czerwonej kanapie w
naszym wspólnym salonie. Mówiąc wspólnym mam na myśli
Zayna,Nialla,Liama,Louisa i mój. Zdecydowaliśmy się na mieszkanie
razem. Po co wydawać na czynsz jak można wynająć całkiem duże
mieszkanko w centrum Londynu i mieszkać razem z ludźmi,których się
kocha, a nie spotykać się tylko kilka razy w tygodniu na zebraniu
całego zespołu. Odłożyłem książkę i przetarłem moje zmęczone
oczy.
Wyciągnąłem ręce w górę i
rozciągnąłem się. Oto efekty kilkugodzinnego czytania w jednej
pozycji. Brawo Harry, twój kręgosłup cię nienawidzi.
Nad sobą słyszałem przytłumioną
rozmowę i kroki. Chwilkę później trzasnęły drzwi i po schodach
zbiegł Louis. Przeszyłem go jednym spojrzeniem. Ubrał się całkiem
ładnie, przyznam. Wybierał się gdzieś? Uprzedził moje pytanie.
-Wychodzę.-Jego obojętny ton mnie
poraził. Nigdy tak się do mnie nie zwracał.
-Gdzie?
-Nie twoja sprawa.-Zarzucił szybko
płaszcz na siebie i wyszedł.
Oniemiałem. Nigdy, powtarzam...Nigdy
tak do mnie nie mówił. Zmienił się. Może ludzie nie zmieniają
się tak z dnia na dzień w ciągu dwóch tygodni, ale on tak.
Zaczął uśmiechać się za każdym
razem gdy usłyszał dźwięk przychodzącego SMS'a. Częściej
wychodził. Nawet reszcie chłopaków nic nie mówił. Nigdy żaden z
nas nie miał przed sobą jakichkolwiek tajemnic. Wiedzieliśmy o
sobie wszystko. A teraz? Louis całkowicie mnie olewa, zaniedbał
mnie jak i resztę chłopaków. Nie podoba mi się to. Jeszcze
niedawno miałem go tylko dla siebie. Brakuje mi tych uścisków,
łapania za tyłek.
Mimowolnie uśmiechnąłem się na samo
wspomnienie tego. Tęsknię za tym Lou.
Czuję, że coś albo ktoś mi go
odbiera. Z 'czymś' by nie esemesował. Dziewczyna? Zapewne.
Powinienem być szczęśliwy, że kogoś
sobie znalazł,ale nie jestem.
Jestem cholernie zazdrosny. Wiem, że
on nie jest mój,ale chciałbym. Mieć Louisa na własność...marzenie.
Hazza, ogarnij się! Zgromiłem się w
myślach i wróciłem do czytania książki zapominając o myślach,
które jeszcze kilka sekund temu męczyły mój umysł.
''Zapomnij o nim.'' Pomyślałem sobie.
*
But
I see you with him slow dancing
Tearing me apart
Cause you don't see
Whenever you kiss him
I'm breaking,
Oh how I wish that was me
Tearing me apart
Cause you don't see
Whenever you kiss him
I'm breaking,
Oh how I wish that was me
*
Tymczasem u Niall'a i Liam'a.
-Masz
tą butelkę?-Zapytałem szeptem. Wolałem żeby reszta chłopaków
nie zwaliła nam się do pokoju. Nawet by dla nich nie starczyło
-Mam, pewnie,
że mam. Trudno było mi ją zwinąć, ale się udało.-Odpowiedział
mi stłumionym szeptem.-Zamknąłeś drzwi na klucz?
-Liam, jestem
z ciebie dumny. I tak, zamknąłem je.-Puściłem do niego
oczko.-Dobra, dawaj ją tu.
Brunet
wyciągnął spod swojego łóżka pełną butelkę bursztynowej
cieczy. Matko Boska...Whiskey!
-Payne, czyś
ty na głowę upadł?!-Byłem całkowicie zaskoczony. Nie negatywnie.
Wręcz odwrotnie. Pozytywnie. I to jak! Momentami kocham tego
chłopaka!
-No co? Złe
jest?-Zapytał zaskoczony.
-Li, miałeś
załatwić tylko coś procentowego...Nie mówiłem, że ma to być
trzydziestoletnia, droga Whisky...Ale nie pogardzę. Dawaj mi to tu!
Wyrwałem mu
butelkę i odkręciłem. Przechylając głowę przez sekundę
uchwyciłem krnąbrne spojrzenie chłopaka. Chwilkę później mój
przełyk zalał alkohol. Pociągnąłem kilka głębszych łyków i
podałem Whikey Liamowi.
Wziął tylko
małego łyka. No tak, nie mógł pić.
-Och, czyli
wszystko dla mnie. Tylko jak już nie będę kontaktować to mnie nie
zgwałć!
Ja,
rozluźniony po wypiciu alkoholu usiadłem koło Liama. Zaczęliśmy
rozmawiać na różne tematy. Błahe i te mniej. Nasze dłonie czasem
przypadkowo się spotykały. To było takie...elektryzujące.
Uwielbiam jego obecność. Liam jest świetnym przyjacielem.
Zauważyłem,
że brunet macha mi dłonią przed oczyma.
-Hej,
słuchasz mnie Niall?
-Tak,
pewnie.-Udałem, że wiem o czym mówi.
-No to jak
sądzisz?
-Noo...uważam,
że to całkiem ciekawe.-Powaga w moim głosie była aż zanadto
sztuczna.
Chłopak
spojrzał na mnie z politowaniem.
-Ech,
Nialler, oddaj mi tą butelkę. Ty już nie kontaktujesz!-Zaśmiał
się.
Kocham jego
śmiech. Zapatrzyłem się w jego oczy. Po chwili wstał z łóżka i
skierował się do drzwi. Chwycił za klamkę. Drzwi ani drgnęły.
-Horan,
gdzieś schował klucz.
Wzruszyłem
ramionami. Naprawdę nie pamiętam gdzie go położyłem.
-Nie
pamiętam.- Odparłem szczerze.
-Ja cię
kiedyś zabiję, blondynku.-Westchnął.-Serio, gdybyś był kobietą
byłbyś głupiutką blondynką
-Ej, nie mów
tak na mnie.
-Bo co?
-Bo...bo...idę
spać.
Padłem na
łóżko i przykryłem się kocem. Po chwili materac się zapadł.
-Posuń się,
nie będę spał na ziemi. I daj trochę kocyka.
Okryłem nas
obydwóch i zamknąłem oczy. Alkohol zrobił swoje, bo albo miałem omamy
albo Liam naprawdę pogłaskał mnie po policzku.
oł, oł, oł:D
OdpowiedzUsuńa co z Zayn'em?
Jak coś, to ja mogę byc jego dziewczyną;p
noo, Zayn będzie chwilowo singlem :D potem znajdę mu jakąś dziewczyne żeby się smutny nie czuł :D
UsuńAwww, podoba mi się! Nie przypuszczałam, że tak może się stać, bo rzadko kiedy podoba mi się bromance, ale... *-*
OdpowiedzUsuńI to chyba tyle hahahah! Nie no, może być dla kogoś zwyczajnie, ale jakoś mi się twarz cieszy do monitora jak to czytam! Tylko Louis! Ach, Tomlinson głupolku jak możesz się tak odzywać do mojego Harrego?! grr. :C
Powiadamiaj mnie, jak możesz [12809619] - moje gg :)
Larry! *-*
OdpowiedzUsuńJeszcze nie znalazłam (może zbyt mało szukałam?) żadnego opowiadania z chłopakami, które by mi się naprawdę spodobało. Twoje jest jedynym, które będę z chęcią czytać, także cieszę się, że na nie trafiłam. :3 Nigdy nie przepadałam za Bromance, ale to jest naprawdę świetne! Jeśli będzie dużo Larry'ego, to nie omieszkam zajrzeć raz czy dwa na tydzień, w porywach 12345634098765 :)
Pozdrawiam, Destroya. :3
Bardzo mi się podoba, czekam na następne. Zapraszam do mnie na same--mistakes.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCholera!Nareszcie!
OdpowiedzUsuńKtoś tam na górze się nade mną zlitował!
Masz pojęcie jak długo szukam jakiegoś dobrego Bromance z chłopakami?!
I nagle mi spadasz z nieba! Od razu idę, czytać dalej !