czwartek, 23 lutego 2012

Rozdział 1.


Chyba najdłuższa rzecz jaką napisałam.
Nie licząc wypracowania z polskiego.
Enjoy!
Ps. jeśli są błędy albo jakieś niedociągnięcia to przepraszam,ale nie mam siły sprawdzać.




Harry
Obudziły mnie dziwnie niezidentyfikowane dźwięki dochodzące z dołu naszego mieszkania. Odruchowo spojrzałem na zegarek, który wskazywał dokładnie 4:15 rano.
Odrzuciłem od siebie ciepłą kołdrę i ześlizgnąłem się z łóżka. Cicho zeszedłem po schodach. Już w korytarzu zobaczyłem Louisa, który nieudolnie próbował ściągnąć z siebie ubrania. Raz po raz tracił równowagę i przewracał się chichocząc. Podszedłem do niego i ściągnąłem z niego płaszcz i rozwiązałem sznurówki. Spojrzał mi w oczy pijackim wzrokiem.
-Har...Hazza! Świetnie się bawiłem! Musisz poznać Libby, boska dziewczyna.-Tak, teraz jestem przekonany, że za dużo wypił. Nawet nie chcę wiedzieć jakim cudem dotarł do domu.
-Lou, chodź.-Złapałem go za ramiona i próbowałem jakoś 'dotransportować' do jego pokoju.
Niestety, ten położył się na sofie. Dobra, niech śpi tu. Okryłem go kocem, dałem jakąś poduszkę.
Rzuciłem na niego ostatnie spojrzenie i ruszyłem do swojego pokoju. Będąc już w połowie schodów usłyszałem niemrawe wołania Tomlinsona.
W trybie natychmiastowym wróciłem do niego.
-Harry, niedobrze mi.-Szeptał.
Nie, Louis, proszę nie wymiotuj. Szybko pobiegłem do łazienki po miskę i ręczniki. Zdążyłem w ostatniej chwili. Odgarnąłem włosy z jego czoła i zamknąłem oczy nie chcąc na to patrzeć.
Chwilę później opadł wyczerpany na oparcie sofy. Ręcznikiem wytarłem jego spocone czoło.
Spojrzałem na niego. Założę się, że zauważył to, że jestem na niego zły.
Wstałem i poszedłem do kuchni po szklankę wody.
Podałem mu ją, wypił rzucając mi wdzięczne spojrzenie.
-Śpij.-Rzuciłem na odchodne i poszedłem do swojego pokoju.
Zmęczony otuliłem się kołdrą, a oczy same mi się zamknęły. Mimo to nie zasnąłem. Myśli targały moim umysłem, a mózg za nic na świecie nie chciał iść spać, choć ciało było wyczerpane fizycznie jak i psychicznie.
Nie chciałem myśleć o tej ostatniej godzinie. Lou wykazał sobą, że jest słabą żałosną osobą.
Przykro mi to mówić.
I ta dziewczyna, o której wspomniał. Libby. Jeśli to wszystko naprawdę to niech chociaż będzie szczęśliwy. Pogodzę się z tym mimo, iż strasznie go kocham.
Tylko nie rozumiem po co mi robił tą całą nadzieję. Nie chcę się już z tym męczyć.
Ale nie powiem mu tego. Nie chcę niszczyć naszej przyjaźni o ile ona jeszcze istnieje.
Niech ona da mu to czego ja nie mogę.
Libby, bądź tak miła kimkolwiek jesteś i daj mu szczęście.
Zamknąłem oczy i usnąłem.

Zayn
Właśnie trzymałem w swoich ramionach najpiękniejszą istotę na ziemi. Piękne długie blond włosy, lekki makijaż, który zapomniała zmyć i rozmazana czerwona szminka od pocałunków.
Tak słodko spała wtulona w moje ciało.
-Kocham cię, Ava.-Szepnąłem czule i pocałowałem ją w czoło.
Cicho zamruczała jakby usłyszała co powiedziałem.

Wybrałem ją z tłumu, mijając jej ekipę w kinie,
Kilka miesięcy zanim poznałem jej imię,
Czułem jej zapach tak intensywnie jakby stała przy mnie,
Więc nie dziw się, że nie wiem o co chodziło w tym filmie,
Emanowała namiętnością skroploną winem,
Wiem, że pachniała jak Paryż choć nigdy tam nie byłem.

Liam,Niall

Jest równa 5:00. Nie mogę zasnąć. Niby jak? Mając przy sobie osobę, w której jest się szaleńczo zakochanym? Trudno, prawda? Pogłaskałem Niall'a po jego blond włosach. Pogładziłem kciukiem rozpalony policzek. Poruszył się niespokojnie i przytulił się do mnie. Pewnie myśli, że jestem poduszką. Dobre i to. Byle by był blisko. Boże, dotychczas myślałem, że jestem hetero. Miałem wspaniałą dziewczynę, poszedłem na casting do X-Factor i bum. Zjawia się on. Przydzielają nas do jednego zespołu. W duszy byłem strasznie szczęśliwy. A teraz cieszę się jeszcze bardziej. Mieszkamy razem, mam go na co dzień. Mogę na niego patrzeć ile chcę.
Pocałowałem go przelotnie w czoło i ułożyłem się do snu.
Kiedyś mu powiem co czuję. Kiedyś...
Liam, kogo ty oszukujesz.
Będę cię miał, Nialler.



Harry
Nowy dzień. Albo nie, to ten sam. Zwlokłem się z łóżka, narzuciłem na siebie dres i zeszedłem do naszej wspólnej kuchni na kubek porannej kawy. Przy stole siedział już Louis.
Włączyłem czajnik, wyciągnąłem mój kubek i wsypałem dwie łyżeczki kawy. Po chwili usłyszałem charakterystyczny dźwięk oznajmujący, że woda już jest gotowa. Usiadłem z moim napojem naprzeciw Lou. Upiłem łyk i odstawiłem. Za gorąca.
-Jak tam po wczoraj z Libby?-Zapytałem jakby od niechcenia.
-Miło. Ale chyba to nie to.
-Aha. Jak się czujesz?
Chyba powoli zaczynał sobie przypominać sytuację sprzed kilku godzin.
Wzruszył ramionami.
Wstałem od stołu, wrzuciłem kubek z niedopitą kawą do zlewu.
-Mam cię dość Tomlinson.
Wyszedłem z kuchni i ruszyłem do mojego pokoju. Ogarnąłem się, ubrałem w miarę przyzwoicie i wyszedłem. W drzwiach minąłem Zayn'a, który wracał nie wiadomo skąd.
-A ty gdzie?
-Nie ważne. Wrócę...nie wiem.-Na twarzy Malika malowało się zdziwienie.
Ruszyłem przed siebie. Nie wiem gdzie pójdę. Najpierw muszę ochłonąć.
Ruszyłem w stronę Richmond Park. Miałem tam swoje miejsce.
Lou mnie kiedyś tam przyprowadził gdy miałem zły dzień. Po drodze kupił pudełko tych sławnych pączków z dziurką w środku. Usiedliśmy pod wielką rozłożystą lipą, z której raz po raz spadały małe orzeszki, które odbijały się od naszych głów. Jesienią ich nie było. Drzewo było prawie bezlistne. I było zimno. Cholerni zimno. Miałem wrażenie, że utożsamiam się z pogodą. I ona była chłodna i ja. Nie mogłem inaczej. I czułem się strasznie samotny. Nienawidzę tego uczucia.
Kiedyś było inaczej. Był Lou. Był. No właśnie.
Chciałbym żeby teraz do mnie przyszedł z pudełkiem pączków i przytulił. Jak kiedyś. Jak przyjaciel. Od którego wymagałem więcej i więcej. Przyjaciela się nie całuje, prawda?
A ja chciałem. Jestem pieprzonym egoistą, który chce wszystko i wszystkich dla siebie.
Teraz to do mnie dotarło. Nie pozwalałem mu na szczęście.
Ale on się wybił i znalazł je. Tylko na te dwa tygodnie, ale zawsze coś.
Wyciągnąłem z kieszeni moje słuchawki i podpiąłem je do telefonu. Puściłem Family Portrai.
Strasznie dobijająca piosenka.
Nikogo nie było w pobliżu, więc pozwoliłem sobie zamknąć oczy i zatracić się w piosence.
Jedna się kończyła druga zaczynała. Nie wiem ile tam siedziałem.
Powoli zaczynały boleć mnie uszy. Wyciągnąłem je i wreszcie otworzyłem oczy. Jesienne słońce lekko mnie oświetliło.
Obok mnie zobaczyłem znajomą postać. Siedział w kapturze. Na kolanach miał znajome różowe pudełko z cukierni.
-Chcesz?
Bez słowa wziąłem pączka z niebieskim lukrem i ugryzłem duży kawałek.
-Długo tu już siedzisz?-Zapytałem Louisa.
-Trochę. Pink słuchasz?
Skinąłem głową.
-Czyli masz zły humor.-Westchnął i zmienił pozycję. Teraz siedział naprzeciw mnie.
-Możemy porozmawiać?
-Tak, przydałoby się wreszcie od dwóch tygodni.-Zakpiłem.
-Przepraszam.-Zaczął.-Zaniedbałem cię i resztę chłopaków. Oni mi to wypominali. Ty nie. Siedziałeś z zaciśniętymi zębami i nie narzekałeś. Nie wiem czemu tak zrobiłem.
Może chciałem jakiejś odskoczni? Sam nie wiem. Po prostu chcę cię przeprosić.
Nadal chcę być twoim przyjacielem.
Na słowo 'przyjaciel' prychnąłem.
-Co?
-Nie, nic. Kontynuuj.
Nie powiedział już nic. Tylko mnie przytulił. Brakowało mi tego. Wtuliłem się w niego mocno.
-Nie puszczaj mnie już nigdy,Lou.-Wyszeptałem w jego koszulkę.
-Obiecuję.-Przycisnął mnie do siebie mocniej.
Mi to wystarczyło. Jego dziewczyny już nie ma, jesteśmy my.
Tylko ja chcę jeszcze więcej.
Nadal jestem egoistycznym dupkiem.
Oderwałem się od jego torsu.
-Lou, zawsze będziemy przyjaciółmi? Nieważne co się stanie?
-Pewnie. Przecież cię kocham.
Na te dwa słowa cały się spiąłem.
-Nie mów tak! Nie mów, że mnie kochasz!-Wstałem z ziemi i ruszyłem przed siebie.
Lou dogonił mnie i chwycił za ramiona tym samym powstrzymując mnie przed dalszą ucieczką od niego.
-Spójrz na mnie, Harry.-Poprosił.
Nie. Nadal patrzyłem gdzieś daleko za jego głowę. Ładne drzewa.
-Spójrz na mnie!
Z wielką niechęcią to uczyniłem.
-Czemu mam tak nie mówić?
-Bo będę chciał więcej.-Wyszarpałem się z jego chwytu i ruszyłem w drogę powrotną do domu.
Ten szedł obok mnie. Nie odezwaliśmy się do siebie ani razu.
''Styles, ty uparty dzieciaku. Kocham cię jak marchewki, a ty nie widzisz.''Lou westchnął ciężko.


Liam,Niall

Wyswobodziłem się z uścisku Liam'a i wyszedłem z łóżka. Na stoliku nocnym leżał 'zagubiony' klucz. Ech, Payne, ty ślepoto. Nie musiałem się ubierać, bo wczorajszego wieczoru zasnąłem w nich. Otworzyłem drzwi i wyszedłem zamykając je jak najciszej żeby nie obudzić bruneta.
Poszedłem do kuchni i zrobiłem małe śniadanie. Och, zapomniałbym o Aspirynie. Wziąłem dwie tabletki i zabrałem się za robienie jedzenia.
Przygotowałem dwie malinowe herbaty, dwa francuskie rogaliki i zaniosłem z powrotem do mojego pokoju. Liam już nie spał.
-Dobry rano! Przywitałem się.
-Chyba dzień dobry, blondynko.-Zaripostował.-Właśnie wybiła trzynasta.
-Ej ej, jeszcze raz mnie nazwiesz blondynką do ci nie dam śniadania.
Usiadłem z naszym pożywieniem na łóżku. Chłopak od razu rzucił się na rogalika. Dosłownie go wchłonął.
-I mówią, że to ja dużo jem.
-Oj tam, ale ty od jedzenia masz takie słodkie pućki.
-Co?
-Słodkie. Pućki. Policzki. Rozumiesz?
Wypił gorącą jeszcze herbatę i wstał z łóżka. Obszedł je na około i chwytając mnie za ramiona przyciągnął do siebie i musnął ustami lekko policzek.
-Dziękuję za śniadanie, Nialler.-Powiedział i wyszedł z pokoju.
Nie powiem, byłem zaskoczony.
Ale czułem też, że powoli się do siebie zbliżamy co odpowiadało mi jeszcze bardziej.
Z mojego wewnętrznego monologu wyrwała mnie myśl, iż muszę iść pod prysznic.
Jak pomyślałem tak zrobiłem.
Wpadł mi też jak myślę pewien dobry pomysł, ale to potem...




I jak?
Spokojnie, będzie więcej Larry'ego, ale to potem. Na razie się rozkręca.
Piszcie jeśli coś Wam się nie podoba czy coś :D

6 komentarzy:

  1. KOCHAM !!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Boshhh <33 Larry przyprawia mnie o dreszcze <33
    I_Love_Harry_ <--- Kasia z tej strony xx

    OdpowiedzUsuń
  2. O, i kolejne Larry. A ja myślałam, że już na nic takiego nie trafię. No i w dodatku Niam. Czyli są jeszcze osoby, które mają taki sam tok myślenia, jak ja :3
    Okej, przechodzę do skomentowania rozdziału. Jak dla mnie dzieje się troszeczkę za dużo. Osobiście nie lubię, gdy w pierwszym rozdziale czytelnik ma wszystko podane na tacy. Wolę, kiedy akcja się rozwija, bo wtedy mogę przeżywać razem z bohaterem jego historię i w jakimś stopniu czuć to, co on. Ale to Twoje opowiadanie - rób z nim co chcesz. Mam nadzieję, że nie stracisz pomysłów na kolejne rozdziały.
    Ach, ci chłopcy jednak są troszeczkę głupiutcy :3 Jeden kocha drugiego i wzajemnie, ale żaden nie ma odwagi, aby powiedzieć to na głos. To właściwie troszeczkę słodkie i urocze. Dobra, ja już nic nie mówię, bo wyjdę na jakąś przesłodzoną idiotkę :D
    Bardzo spodobał mi się opis tego drzewa, pod którym usiadł Harry i wspomnień, jakie się z nim wiązały.
    Są błędy interpunkcyjne, jednak rozumiem, bo każdy je popełnia. Możesz poczytać na internecie, przed którymi wyrazami stawiać przecinek. To Ci się w końcu wyćwiczy. Jeden błąd stylistyczny; po i przed myślnikami dajemy odstęp (spację) :)

    OdpowiedzUsuń
  3. uwielbiam bromance :) dobrze Ci idzie :) czekam nanastepny rozdział, mozesz mnie informować jeśli masz twittera :)
    @kate9924_

    OdpowiedzUsuń
  4. I już wiem, dlaczego nigdy nie przepadałam za Bromance. :3 Otóż na tyle skupiam się na jednej parze, że zupełnie zapominam o reszcie i po prostu nie lubię, gdy to o nich jest akurat mowa. W tym przypadku: wkurzam się, gdy piszesz o czymś innym niż Larry *-* Tak wiem, robię się nudna, ale cóż poradzić. XD
    Albo mi się wydaje, albo akcja trochę zbyt szybko się dzieje. ;) To żadna wada, o ile tylko nie zamierzasz zakończyć opowiadania zbyt szybko. ;)
    Pozdrawiam, Destroya. :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Okej, zgadzam się troszkę z aleuname, akcja może toczyć się troszkę za szybko, za szybko podane wszystko na tacy. Ale też zgadzam się z tym, iż to twoje opowiadanie, więc rób co z nim chcesz. Ciśnie mi się do napisanie tutaj proste : "Awww, Larry *-*". Chyba ta para podoba mi się najbardziej, ale to przez moje uwielbienie do Hazzy, także no...
    Ciekawe jak wszystko potoczy się dalej, czy w końcu wyznają sobie wzajemną miłość i sielanka jak się patrzy, czy zrobisz coś innego. Hm, jak zdążyłam zauważyć to Harry kocha Louisa, a Louis kocha Harrego, lecz nawzajem o tym nie wiedzą. Liam kocha Nialla, a Niall? No i właśnie tutaj nie wiem co z nim. Pewnie się dowiem w dalszych rozdziałach. No tak, rozdział mi się ogólnie podoba, długość nie powala jak dla mnie. Mogłoby być lepiej i mnie pomieszane to wszystko. Gdybyś skupiła się najpierw na jednej scenie pomiędzy Larrym, a potem dopiero Niam. Ale to tylko takie moje własne przemyślenia. Czekam na next z niecierpliwością ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Choooooroba.
    Już uwielbiam ten Bromance.
    Napisałabym o wiele dłuższego komentarza gdyby nie to, że mam do preczytania kolejne rozdziały !

    OdpowiedzUsuń