poniedziałek, 5 marca 2012

Odcinek 6.

No, udało mi się. Ale strasznie dziwne mi to wyszło.
I jeszcze raz dziękuję za miłe komentarze - bardzo mnie motywują :D
Aha, i nie zdziwcie się -  w tym odcinku będą rzeczy lekko paranormalne.

Enjoy.




Liam.
Nie rozumiem o co chodzi Hazzie i Louisowi. Przez cały tydzień się do siebie nie odzywali. Chyba,że w wyjątkowych sytuacjach jak ''Harry, podasz mi sól?''
Ta panująca w domu cisza była nie do wytrzymania.
W dodatku Zayn traktował dom jak hotel. Albo i gorzej. Czasem nie wracał na całe noce; jedynie wysyłał mi SMS, że nie wróci na noc i mamy się nie martwić o niego.
Wracając do chłopaków... Wszyscy wiedzieli co między nimi się dzieje prócz...ich samych. Zachowywali się dziecinnie obrażając się na siebie nawzajem. Szczerze mówiąc nie powinienem się wracać w ich sprawy, ale się o nich martwię.
Wątpię,że poradzą sobie sami ze sobą. Mogliby wreszcie porozmawiać szczerze i od serca o sobie, a nie,że każdy ma się domyślać co czuje jeden do drugiego. Gdyby wzięli przykład ze mnie i Niallera nie było by żadnych problemów, a tak to sami sobie utrudniają życie. Czasem powiedzenie wszystkiego prosto z mostu jest najlepszym wyjściem, a nie takie duszenie w sobie tego natłoku myśli. Poczułem,że ktoś kładzie mi rękę na biodrze. Instynktownie się obróciłem. Przede mną stał uśmiechnięty blondyn. Najlepszy widok z rana. Zaspany pocałował mnie w kącik ust i podszedł do lodówki. Mój kochany żarłok. Zalałem herbatę i usiadłem przy wysokim stole obserwując Niall'a. Zrobił sobie górę kanapek z Nutellą i usiadł koło mnie. Wkładał do ust jedną kanapkę za drugą. Po chwili był już kompletnie umazany czekoladą. Zaśmiałem się cicho.
-Ej, co się śmiejesz? - zapytał z udawanym oburzeniem.
-Z mojego chłopaka, ponieważ cały umazał się brązową tuczącą masą. Pochyliłem się nad nim i pocałowałem jego policzek, przy okazji zbierając z niego trochę czekolady. Chłopak automatycznie się zarumienił. Pocałowałem go znów, tylko,że w usta. Od razu się w nie zachłannie wpił. Ja chwilę potem oderwałem od niego usta na kilka milimetrów. Ten próbował mnie pocałować, a ja znów odsunąłem się na kolejne kilka. Kochałem się z nim droczyć. Po kilku daremnych próbach pocałowania mnie odpuścił sobie. Wykorzystałem jego chwilową nieuwagę i pocałowałem go.
Chwilę nie oddawał pocałunku, więc całowałem nieruchome wargi chłopaka.
Widać,że i jemu spodobało się to droczenie. Poczułem na ustach,że się uśmiecha. Chwilkę później nasze języki połączyły się.
-Kocham cię, wiesz? - odezwał się.
-Tak? To bardzo ciekawe. A jak bardzo?
Niall zszedł z swojego krzesła i usiadł mi na kolanach twarzą do mojej.
-Bardzo.- Pocałował mnie.-Nawet...-pocałunek- nie...-kolejny- wiesz- pocałunek- jak bardzo. Zakończył to wszystko jednym namiętnym pocałunkiem.
-Ja ciebie też. Jesteś dla mnie wszystkim.
-Mmm...Mów mi dobrze.
Chwilę jeszcze się przytulaliśmy i całowaliśmy.
-Chłopaki, czy ja wam przypadkiem nie przeszkadzam?- usłyszeliśmy głos zaspanego Louisa, który wszedł do kuchni w marchewkowych bokserkach. Niall szybko zszedł z moich kolan i usiadł na przeciwległym krześle. Obydwoje spuściliśmy głowy i zajęliśmy się jedzeniem.
-Ej, serio, nie musicie się ukrywać. I tak zauważyłem,że coś między wami coś jest.-powiedział i szczerze mnie zadziwił.- Mam nadzieję,że szczerze się kochacie.
Odruchowo spojrzałem na swoją bransoletkę.
-Ucieknij ze mną.- szepnąłem do niego.
-Kiedy tylko chcesz.-dokończył.
Louis tylko spojrzał na nas dziwnie i ze swoim śniadaniem usiadł przy stole.
-Jesteście pieprzenie słodcy.- Powiedział znad kubka herbaty.
Musiałem się dowiedzieć jak mu idzie z Harry'm. Zacząłem niepewnie.
-Boo... A jak tam z Harry'm?- odezwałem się cicho.
Na moje pytanie cały się spiął. Wahał się czy w ogóle odpowiedzieć. Po chwili milczenia otworzył usta.
-A co ma być? Jesteśmy nadal dobrymi przyjaciółmi.- odparł jąkając się trochę. Zawsze gdy to robił oznaczało,że kłamał.
-Przestań, obydwoje wiemy,że tak nie jest. - wtrącił Niall, który dotychczas się w ogóle nie udzielał.
-No to jak widać znacie sytuacje, więc po co się pytacie? Kocham tego idiotę jak cholera, ale on nie daje mi szansy.- westchnął i zatopił swoje usta w kawie/herbacie.
-Sam jesteś idiota.- Lokaty wszedł do kuchni jak gdyby nigdy nic. Louis speszył się i znów schował za kubkiem.- i z łaski swojej byłoby miło gdybyście mnie nie obgadywali.
Wyszedł z kuchni i wrócił do swojego pokoju.
Wieczorem Lou wyszedł nie mówiąc nic nikomu. Miałem złe przeczucia. Gdy jest zły lub smutny to pije, a jeśli przesadzi z alkoholem robi się naprawdę nieprzyjemny i robi głupie rzeczy.
Spojrzałem na zegarek, który stał na szafce. 3.30. Jeszcze nie wrócił albo nie słyszałem jak wchodzi. Cicho wstałem nie chcąc budzić Niall'a. Poszedłem do pokoju Lou. Nie było go. Chwyciłem za telefon i wybrałem jego numer. Jeden sygnał. Drugi,trzeci,czwarty. Rozłączyłem się.
Może niepotrzebnie się martwiłem. Pewnie jest w jakimś klubie i nie słyszy telefonu. Wróciłem do pokoju i położyłem się obok blondyna. Ten instynktownie wtulił się we mnie. Przyciągnąłem go bliżej siebie tak,że stykaliśmy się biodrami z zasnąłem.
Harry.
Nie spałem całą noc martwiąc się o niego. Dzwoniłem multum razy. Zero odzewu. Pewnie ten idiota się gdzieś szlaja. Ale jeśli naprawdę mu się coś stało? Nie. Muszę być dobrej myśli. Jak wróci do domu to dostanie porządny opieprz. Kiedy kończyłem kawę, do kuchni wszedł Liam już całkiem ubrany mimo wczesnej pory. Spojrzałem na zegarek. 12.00. Jednak nie taka wczesna.
-Nie wrócił na noc.
-Wiem - odparłem siląc się na obojętny ton. Payne spojrzał na mnie z naganą w oczach.
-Nie martwisz się?
Nie odpowiedziałem.
-Jesteś strasznym egoistą Styles. Jadę go poszukać. Jeśli chcesz możesz się ze mną zabrać. Chyba,że twoja duma ci nie pozwala.
Nagle rozdzwonił się mój telefon. Rzuciłem się do niego i odebrałem.
-Witam, nazywam się doktor John Holmes. Czy rozmawiam z panem Styles'em? - zapytał głos w słuchawce.
-Przy telefonie - powiedziałem drżącym głosem. Przeczuwałem najgorsze.
-Jest pan kimś z rodziny pana Louisa Tomlinsona?
-On jest moim prawnym opiekunem. Coś mu się stało? Proszę mi powiedzieć!
-To nie sprawa na telefon. Proszę przyjechać do szpitala St. Claire. - powiedział i rozłączył się.
Liam spojrzał na mnie wyczekująco.
-Jest w szpitalu. Nie wiem co się stało. Nie chciał mi powiedzieć - powiedziałem nieobecnym tonem i ruszyłem do drzwi. Muszę do niego jechać. Nie czekając na chłopaka wyszedłem i wsiadłem do samochodu. Liam wsiadł w ostatniej chwili i ruszyliśmy. Szpital był dość daleko od naszego mieszkania, więc kilkakrotnie przekroczyłem dozwoloną szybkość. Zaparkowałem na szpitalnym parkingu i pobiegłem w stronę wejścia. Dopadłem jakiejś pielęgniarki i zapytałem o doktora Holmes'a. Zaprowadziła mnie i Liama, który ledwo za mną nadążył do wysokiego mężczyzny.
-Panowie są z rodziny jak sądzę?
-Louis jest moim opiekunem, mówiłem panu przez telefon.
-W takim razie Proszę za mną.
Zaprowadził nas do gabinetu i usiedliśmy.
Doktor westchnął ciężko i zaczął mówić.
-Wczoraj dostaliśmy wezwanie do ofiar bójki w pobliskim barze. Pan Tomlinson był w najcięższym stanie. Prawdopodobnie gdyby nie szybka interwencja pogotowia już by nie żył.
Ukryłem twarz w dłoniach i mocno zacisnąłem mocno powieki. Nie chciałem tego słuchać.
- Miał on dużo ran kłutych i ciętych. Ma też pękniętą czaszkę od uderzenia twardym przedmiotem. Prawdopodobnie został zaatakowany nożem i czymś twardym, niestety nie udało nam się ustalić co to było. Największym prawdopodobieństwem jest kij bejsbolowy.
- Możemy się z nim zobaczyć? - zapytałem z nadzieją w głosie.
-Tak. Tylko wątpię,że się do was odezwie.
-Jak to?
-Jest w śpiączce.


Louis.

Czemu ja widzę siebie? I czemu leżę nieruchomo. wpatrywałem się w swoje nieruchome ciało leżące na szpitalnym łóżku. Dziwne uczucie. Nieśmiało podszedłem do siebie i dźgnąłem w ramię. Poczułem ten dotyk na sobie, lecz w moim ciele nie zaszły żadne zmiany, nie obudziłem się, nawet lekko nie poruszyłem.
Nie wiem co się dzieje, ale jakoś nie jestem zaniepokojony. To wszystko jest po prostu jakieś zwariowane. Pewnie to tylko sen. Zaraz się obudzę I wszystko będzie dobrze. No może nie całkiem.
Trzeba będzie się przeprosić z Harry'm.
Propo niego. Gdy patrzyłem tak na siebie jak idiota, do sali wszedł on.
-Harry, ej, patrz jaki numer. Jednocześnie stoję tu I leżę tam! - zawołałem do niego, ale mnie zignorował – dobra, wiem, że jesteś na mnie zły za to jak na ciebie nawrzeszczałem, ale dopuśćmy już sobie, co? - Nadal nic nie mówił. Nawet na mnie nie spojrzał tylko podszedł to tego drugiego mnie na szpitalnym łóżku I chwycił moją dłoń.
-Lou, coś ty zrobił – szepnął Curly.
-Nic takiego. Tylko mnie pocięto jak widzisz. Jak marchewkę. - zakpiłem.
-Lekarz mówi, że nie wiadomo kiedy się wybudzisz, bo uderzenie w głowę było zbyt silne i cudem cię odratowali.- Czyli jestem w śpiączce. Aha, dobrze wiedzieć. Tylko nadal nie wiem czemu jestem poza swoim ciałem. I czemu jestem do cholery taki spokojny?! - Przepraszam Louis. Za wszystko. - Wstał i pocałował mnie w czoło.
-Wrócę potem, obiecuję - szepnął I wyszedł.
Później odwiedził mnie jeszcze Liam, Zayn i Niall. Ten pierwszy nic nie powiedział tylko przytulił się do mojego nieruchomego ciała. Malik wraz z blondynem stali tylko z boku I patrzyli na mnie ze zbolałymi minami. Pobyli ze mną jeszcze chwilę i wyszli.
Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Postanowiłem pozwiedzać szpital. Może wreszcie zobaczę jakiś przeszczep na żywo. Cholera, Tomlinson, bądźże wreszcie poważny.
Wyszedłem z mojej sali i rozejrzałem się po długim zielonym korytarzu.
Skierowałem się w lewą stronę. Z ciekawości zaglądałem do różnych sal. Większość z nich była pusta. Nudno!
Zacząłem mówić do jakiś przypadkowych ludzi, lecz nikt z nich mnie nie zauważył. Czułem się jak duch. I chyba po części nim byłem. Chcę się już wybudzić. I chcę do Harry'ego. Chodź do mnie Curly.
Doszedłem do końca korytarza. Wyglądał jak jakiś ślepy zaułek. Na parapecie wielkiego okna siedziała dziewczyna z długimi rudymi włosami. Podszedłem do niej.
Z przyzwyczajenia powiedziałem 'cześć' i usiadłem koło niej.
Jakże wielkie było moje zdziwienie gdy mi odpowiedziała.
-To ty mnie widzisz? - zapytałem zszokowany.
-No pewnie. Coś taki zdziwiony? - uniosła pytająco brew.
-Noo...inni mnie nie widzą, a moje ciało leży w łóżku. Niezbyt normalne,prawda?
-Eh, słuchaj, wytłumaczę ci to jak jakiemuś głupkowi, bo widzę, że nie zrozumiesz. - odparła kpiąco. Prychnąłem.
-Jesteś w śpiączce, prawda? - kiwnąłem głową. - Ludzie w śpiączce mają pewien przywilej. Mogą wychodzić z siebie. Dosłownie. Tylko widzisz...Oni rzadko wracają. Wychodzą i się gubią. Nie mogą znaleźć siebie. Chyba, że znajdą kogoś kto ich kochał, ale nie żyje. Wtedy taka osoba pomaga znaleźć siebie. Rozumiesz?
-Niezbyt – powiedziałem szczerze.
-Uhh...Ta osoba, która ma ci pomóc wrócić nie chce żebyś umierał, chce żebyś wrócił do siebie i żył. Jasne?
Pokiwałem znów głową.
-A widząc tych wszystkich chłopaków co do ciebie przyszli masz małe szanse żeby się zagubić. Zbyt mocno cię kochają i nie chcą żebyś się zagubił.
-A co się dzieje z osobą zagubioną? - drążyłem temat.
-Źle słuchałeś. Umiera. Po prostu. Nikt jej nie pomógł się odnaleźć, więc po prostu umiera. Ej, wybacz, że się zapytam, ale kim jest dla ciebie ten z loczkami?
-To mój...przyjaciel - trudem powstrzymałem się żeby nie powiedzieć 'chłopak'.
-Możesz mu niedługo podziękować. I wspomnij też, że nieładnie się tak włamywać do szpitala w nocy. - Puściła mi oczko i odeszła przed siebie.
O czym ona niby mi tu mówi? Dziwna jakaś.
Po chwili poczułem miłe ciepło na dłoni.
Dokładnie takie samo jak wtedy gdy Harry trzymał mnie za rękę kilka godzin temu.
Szybko pobiegłem do swojej sali. Faktycznie, był tam i trzymał moją dłoń.
Kucnąłem z drugiej strony łóżka żeby go lepiej widzieć.
-Lulu, skarbie. Tak bardzo mi przykro. Gdybyśmy się tak nie kłócili nie byłoby cię tu. I nawet nie wiesz jak bardzo się martwiłem gdy nie wróciłeś na noc do domu. Dzwoniłem chyba z milion razy.-
Dokładnie pięćdziesiąt siedem. Powiedziałem w myślach. - A teraz widzę cię całego w szwach, siniakach i ranach. Ale i tak jesteś cholernie przystojny. Mimo tej wielkiej szramy na policzku – uśmiechnął się blado muskając kciukiem mój policzek z raną. Od razu poczułem ten dotyk na sobie. -Przykro mi.- powtórzył znów.-Wiesz, że chciałem po twoim powrocie powiedzieć ci jak bardzo cię kocham? Ale nie zdążyłem. Więc kiedy się obudzisz i wyjdziesz z tego cholernego szpitala będę ci to mówić codziennie co dziesięć minut żebyś pamiętał. I wiedz, że mi na tobie zależy. Nie ważne co sobie myślałeś, kocham cię jako cholera. Uh, nie wiem po co to mówię. I tak mnie nie słyszysz.
-Oj tu się mylisz – powiedziałem na głos i tak wiedząc, że mnie nie usłyszy.
-Będę się zbierać – wstał i na pożegnanie musnął moje spierzchnięte wargi.
Ouch, czyli naprawdę mnie kocha.
I po co te wszystkie cyrki? Ja kocham jego, on mnie. Co tu komplikować?
Ale oczywiście coś zawsze musi iść nie tak jak się planuje. Ktoś na górze nas nienawidzi. Podobno każdą przeszkodę można pokonać. Nawet jeśli miałoby się odbić to na moim życiu bądź zdrowiu.
Będę Go miał.
Harry, aniele mój - powiedz mi gdzie jesteś
powiedz mi dokąd pójdziemy stąd.*



  • Lekko przerobiony wers z piosenki My Chemical Romance.


14 komentarzy:

  1. To jest piękne, po prostu piękne.
    Biedny Lou ; (

    u mnie czwarty rozdział : larry-1d.blog.onet.pl ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojejku biedny Lou... No niech sie obudzi i bedzie wszystko dobrze. Kocham Liama i Nialla no sa przeslodcy ♥
    1d-gotta-be-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Looooou masz się obudzić Hazza Cie kocha ! prosze obudź się !
    @kate9924_

    OdpowiedzUsuń
  4. O mój Boże. O.o Jestem w szoku. Po prostu w szoku. Wyszło Ci DZIWNIE? To jest twoje określenie? Dziwnie? To jest jedna z twoich lepszych notek! Mim zdaniem przepiękna. Przynajmniej końcówka. :) Ta notka jest taka smutna... :< Ale jednocześnie właśnie przepiękna. :) Niesamowita... Po prostu nie wiem co napisać. Jest już 00, a ja siedzę na komputerze. I wiesz co? Nie żałuję, że czytam do tej godziny, bo ta notka jest warta siedzenia nawet o 3 w nocy. :) CUDO. ♥.♥
    A jak w następnej notce Louis się nie obudzi i nie będzie przesłodzonej sceny z nim i Harrym, to jak Boga kocham, dowiem się gdzie mieszkasz! Nie no, nie będę Ci groziła. ;D Ale ładnie Cię poproszę. Błagam na kolanach dodaj jak najszybciej nexta! Proszę, proszę, proszę!
    Czekam niecierpliwie i wchodzę codziennie. ;) ♥.♥ ♥.♥ ♥.♥
    Dziękuję za uwagę. ;D ^^
    @Czarna367

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeeej, dziękuję za miłe słowa :3 nie myślałam, że innym może aż tak bardzo się podobać to co piszę. a nowy odcinek się pisze :D

      Usuń
    2. Pisząc taką notkę nie sądziłaś, że się komuś spodoba? o.O Zadziwiasz mnie kobieto. ;D :P
      Ty nie dziękuj, to ja dziękuję za pisanie nexta! ;D ♥.♥ :*

      Usuń
  5. Niam i Larry. <33

    OdpowiedzUsuń
  6. O cholera!
    Kocham i Nialla i Larry'ego.
    U mnieowy odcinek powinien się pojawić w sobotę. Mam również nadzieję, że u Cb będzie szybko, bo to jest naprawdę niesamowite!

    OdpowiedzUsuń
  7. boskie opowiadanie :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Sie mam nadzieję, że się odcinek pisze, bo, tak jak już ktuś wspominał, jak nie będzie sceny z Larrym, to... nie, nie będę groziła, bo to źle w CV wygląda, to ja się rozpłaczę. Tak, rozpłaczę się, dostanę 1 z fizyki, zjem batonik czekoladowy... co ja pieprzę?! Batonik i tak zjem :P nie ważne, rozdział bardzo mi się podoba, tak samo jak One Shot i mam nadzieję, że i tego i tego będzie więcej, bo jest na serio świetnie. Na serio "Boskie opowiadanie :D" cytując osobę powyżej i kocham sceny z Niamem <3 To chyba tyle, idę po batonika NIE MA BATONIKÓW! Normalnie zdrada, nie ważne. Jeszcze raz powtarzam. BOSKIE OPOWIADANIE, CZEKAM NA NEXTA, KOCHAM NIAMA!!! <3 KOCHAM twoje opowiadanie <3 i CIEBIE za to, że je piszesz i CapsLocka, bo fajnie wyglądają te duże literki, huehuehue <3

    OdpowiedzUsuń
  9. i piąteczka jest na larry-1d.blog.onet.pl ;)
    Informuję jak chciałaś ;p

    OdpowiedzUsuń
  10. No i się spięłam i jest nowy rozdział z Okazji Dnia Kobiet.
    www.save-your-heart-tonight.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. ja pierdziele! Jakie to jest cudowne. W ogóle cały Niam i ten moment jak Larry wyznaje sobie milosc! Takie romantyczne, a zarazem dramatyczne. Swietnie piszesz :) moj ulu blog!

    OdpowiedzUsuń
  12. hmmm.. jesteś fanką my chemical romance??? wiesz.. gerard, iero, tekst piosenki XD masz tak jak ja? najpierw mcr potem 1d i kocham ich naraz?? XD zarąbiste opowiadanie

    OdpowiedzUsuń